Mój sezon z „Jurą nie tylko dla orłów” i innymi fanaberiami

          Czytając opis na facebooku Artura Pierzchniaka z jego działań kiperskich w tym roku też postanowiłem napisać coś o tym co, gdzie i z kim zadziałałem. Postanowiłem realizować projekt „ Jura nie tylko dla orłów” polegający na poszerzaniu oferty ubezpieczonych dróg o wycenie do około VI może VI+ by umożliwić osobom zaczynającym wspinanie zadziałanie na czymś w zasięgu możliwości, rozładowywać tłok na istniejących łatwych drogach oraz chronić drogi trudniejsze przed ich wyślizgiwaniem.

Dla wielu mój pomysł mógł by się wydawać mało atrakcyjny ale miałem upatrzone fajne możliwości a przy okazji umożliwiało to całkiem przyjemne eksploracyjne wycieczki. Projekt spodobał się Włodkowi Porębskiemu który zabezpieczył dla mnie całkiem pokaźną liczbę ringów, stanowisk oraz kleju. Po rozmowach w innymi osobami „będącymi w temacie” (Krzysiek Kucharczyk, Krzysiek Wróbel, Marcin Poznański, Artur Pierzchniak, Arek Tabisz, Grzesiek Rettinger i jeszcze sporo innych) wiedziałem że trafiłem w niszę na eksploracyjnym rynku. Wszystko to jednak by się tak ładnie nie udało gdyby nie wsparcie „ładniejszej połowy naszego domowego zespołu wspinaczkowego” w osobie Izy Gajos oraz Jarka Chodenki za co im dziękuje. A było to tak.

          Wiosna tego roku zastała mnie w Łutowcu gdzie na „plecach” Lochy razem z Irkiem Napiórkowskim otworzyliśmy drogę North Face V i tym samym listę dziewiczych formacji  w tym rejonie można policzyć na placach jednej ręki. Kilka dni później „ nasz domowy zespół wspinaczkowy” pojawił się w Gajniku na Ziemi kłodzkiej na spotkaniu eksploratorów po tamtejszych rejonach. Gościł nas Darek Miazgowicz któremu po raz kolejny mogę podziękować za wielokrotną gościnę oraz piękny prezent marki Makita. Plonem wizyty oprócz ciekawych spotkań i rozmów jest droga o nazwie Kurzy król VI (dedykowana tamtejszemu potentatowi chowu kur ściółkowych) na Baszcie nad Wodospadem w Międzygórzu. Wiosna w tych rejonach jest piękna więc jeszcze w kwietniu razem z Jarkiem Chodenką na Skalnym Zębie w rejonie Stołowych Skał w Lądku przebyliśmy dwie tradowe nowości o nazwach Finito V+ i Zachodnia Grań III. Jednak moją wspinaczkową ojczyzną jest Północna Jura i razem z Izą Gajos (lepsza połowa „naszego domowego zespołu wspinaczkowego”) w ostatnich dniach kwietnia zadziałaliśmy na zapomnianych skałach w rejonie Czatachowej. W ten sposób Dziurawa wzbogaciła się o drogę Mocnik VI. Jarek Chodenko polubił wspinanie w gnejsie i razem z nim 3 maja zrealizowałem na Trojanie swój stary pomysł o nazwie Piździk V oraz całkiem fajny filarek na Skalnym Murze który nazwaliśmy na cześć pewnego eksploratora tych okolic Filarem Andre V. Obie drogi to propozycje dla wspinaczy preferujących własną protekcję. W maju w Łutowcu na prawo od Szwajcara razem z Izą Gajos otworzyliśmy krótką i treściwą Kilomanię VI. Tydzień później w skrajnej lewej części Kaczej Skały postały Cukry (które) odeszły V. Nieocenioną pomocą w czyszczeniu terenu wykazał się Jarek Chodenko. W kolejny majowy weekend „nasz domowy zespół wspinaczkowy” pojawił się pod Samcowizną w Suliszowicach. Mogliśmy spokojnie pooglądać dużą i robiącą wrażenie skałę na której Tadek Pielarz i Grzesiek Rettinger tydzień wcześniej poprowadzili kilka efektownych dróg. My wypatrzyliśmy na prawym przełamaniu ściany możliwość poprowadzenia szybko  kolejnej nowości. W czasie osadzania asekuracji okazało się że to co wydawało się z dołu pionem jest jednak lekkim przewieszeniem co nas nie zniechęciło i około południa Samcowizna wzbogaciła się o nowość o nazwie Chór wujów i wycenie VI+. W czasie czerwca w wyniku wymiany informacji z Arturem „Guma” Pierzchniakiem wyczekałem aż razem z Magdą Salwowską zakończy swoje działania na skale Czacha w Trzebniowie. Postanowiliśmy z Izą zobaczyć te nowości i jeżeli będzie jakiś wolny fajny kawałek terenu dodać coś od siebie. Jak postanowiliśmy tak też uczyniliśmy. Na początku lipca w prawej części czołowej ściany Czachy otworzyliśmy Królów klęsk VI oraz przebyliśmy dwie rysy które nazwaliśmy Skośna rysa V (lewa) oraz Brudna rysa IV (Prawa). W ich przypadku nie można wykluczyć że były one przechodzone z dolna asekuracja wcześniej. Po zadziałaniu w rejonie Suliszowic i Trzebniowa postanowiliśmy zmienić rejon i udaliśmy się zobaczyć „co wolnego” jest na Łężcu. W oko wpadł nam murek będący lewym przedłużeniem Heavy Metalu. Postanowiłem go nazwać Mini Metal i po oczyszczeniu i ubezpieczeniu jego lewej części Iza Gajos razem ze mną stała się autorem dróg Delikatessen V i Świroman VI+. Wszystko to zaczęło całkiem solidną batalię związaną z udostępnieniem kolejnych połaci tej skały do wspinania. Jednak zanim to nastąpiło zaatakowaliśmy z Izą fajny ale zapomniany rejon jakim są skały nad zalewem w Kostkowicach. W czasie dwóch wizyt ubezpieczyliśmy Starą cestę oraz dwie nowości w postaci Policjantów z jajami VI.1+ oraz Kryminalnych zagadek Nowego Targu VI.1. Dodatkowo Tomek Kaptur oczyścił teren w lewej części skały nazwany roboczo 07 zgłoś się. W tym czasie Włodek Porębski dostarczył do moich rąk ringi, stanowiska i klej od IŚW „Nasze Skały” (wielkie dzięki) co umożliwiło realizację dalszych pomysłów wspinaczkowych. Kolejne trzy wyjazdy (w czasie dwóch towarzyszył mi Jarek) to okres solidnych robót ziemnych przy których osadzaniem ringów było czystą przyjemnością.  Wynikiem tych brudnych działań było powstanie czterech nowych dróg: Dewiator V,  Grawitator V+, Aktywator V+, Degustator VI. Dodatkowo, zrebltingowałem Delikatessen i Świromana (wymiana boltów na ringi) oraz ubezpieczyliśmy drogę Izy Gajos z roku 2015 nazwie Zgaga (przed ubezpieczeniem trzeba było korzystać z ringów ze znajdującego się na lewo Refluksu co nie było wygodne). W kolejnym wyjeździe na Jurę udaliśmy się pod „nową skałę” w postaci Molendy gdzie oprócz wspinania po istniejących drogach „nasz domowy zespół wspinaczkowy” ubezpieczył i poprowadził w jej prawej części nowość o nazwie Ale banalne VI. Koniec września to dwie wizyty na Biedruniowej gdzie najpierw ubezpieczyłem prostowanie Gumka i tak powstała Yuma nad Gajami VI a następnie wspierany przez Izę zrobiłem Lęk otyłości VI i Fatmana V. Dzień później razem z Jarkiem Chodenką oczyściliśmy niezauważoną dużą połać skały i po zainstalowaniu asekuracji dokonaliśmy otwarcia drogi Iron Majdan VI. Kolejnym celem w październiku stały się Skały na Wzgórzu w Trzebniowie gdzie uzyskałem od Artura „Gumy” Pierzchniaka zgodę na przejęcie starych projektów w postaci Kinder beybi i Big Grzmol. Razem z Izą udało nam się je sprawnie oczyścić i ubezpieczyć a w tym samym czasie Jarek Chodenko oczyścił połać między Głodno i Gorzko. Trzeba uczciwie stwierdzić że się tam mocno napracował. W ten sposób mogliśmy popołudniem pokonać trzy kolejne nowości w postaci Kinder beybi VI+, Big grzmol VI oraz Kinder land III. Pogoda pomimo połowy października nie dawała szans na odpoczynek i żal by było odpuszczać więc na początku listopada zaatakowaliśmy z Jarkiem prawą połać na Biedruniowej na prawo od nawierconego projektu Gumy. Usunęliśmy kruszynę, zielsko i mech. Ścigając się ze zmrokiem pomimo lekkich strat sprzętowych gdy zrzucone ze ściany bloki zmieniły tor spadania i postanowiły przeturlać się przez nasze rzeczy (zniszczyły tubę kleju wewnątrz torby- syf był solidny ale na szczęście druga napoczęta tuba praktycznie nie ucierpiała) kleiliśmy ringi i równo z zachodzącym słońcem wspięliśmy się na nowości. Ochrzciliśmy je Orzeł wylądował V i Kondor millenium V. Tydzień później nadal przy pięknej pogodzie udajemy się razem z Izą w skały Zastudnia gdzie realizujemy dwie rozgrzewkowe drogi na Czarnym Psie. Na lewo od Rajszczura powstają Kudłate myśli IV i Łyse marzenia V+. Wolne ringi nadal były w moim posiadaniu i razem z grzejącym słońcem dwa dni później razem z Jarkiem Chodenką byliśmy po raz kolejny w Trzebniowie przy Skałach na Wzgórzu by „zamknąć” po raz kolejny rejon. Zająłem się połacią na lewo od Panikera a Jarek gardeningował i czyścił teren na prawo od Gorzkowych kwiatów. Sprężaliśmy się by wykorzystać słoneczny ale już krótki dzień i co ważne to nam się udało. W ten sposób otwarliśmy trzy kolejne drogi: Darkland VI+, Koloryt jesieni IV, Sen słońca VI. Tym razem wygraliśmy z zachodem słońca o włos i pakowaliśmy się pod skałami już po zmroku ale przecież do samochodu był całkiem blisko. Nazajutrz pogoda zrobiła się późnojesienną…

Ostatecznie licznik tegorocznych nowości zatrzymał się na liczbie 35 w następujących rejonach: Ziemia kłodzka (Lądek Zdrój i Międzygórze), Jura północna (Suliszowice, Zastudnie, Czatachowa, Łutowiec, Kostkowice, Morsko). Plany na kolejny sezon są więc pozostaje mieć nadzieję że wypróbowani partnerzy działań nie zawiodą i na „Nasze Skały” sprezentują materiał na ubezpieczenie kolejnych dróg.