Niegowonice... Współpautor I. Gajos

           Jakoś tak się dziwnie złożyło, że nigdy nie wspinaliśmy się na Przydrożnej Skale w Niegowonicach.  W niedzielę po spokojnym śniadaniu, drugiej kawie wypitej przez Izę zebraliśmy się wiedząc, że  "stare lisy kit nie moczą" na szybki, relaksacyjny wyjazd w celu nadrobienia zaległości. Sama skała nie powala wielkością, ale wspinanie jest nawet z tych ciekawych po fajnej rzeźbie. Trudności też z tych niewygórowanych (od ok. IV-V do VI.1+/2, ten łamaniec to dla osobników o różnym zasięgu). Wszystkiego jest całe cztery drogi. Z prawej te łatwiejsze po pionie, z lewej trudniejsze po lekkim przewisie. Po "wyzerowaniu" obiektu uciekając przed nieznośnym skwarem udaliśmy się do domu na wczesny obiad. Fajnie było.